wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział II - Męczący dzień.

Tłum Kapitolińczyków cieszy się, że widzi nas, trybutów, którzy niedługo będą zabijać się nawzajem. Pozwalam odprowadzić się trójce dziwnych ludzi do pokoju z kilkoma toaletkami. Sadzają mnie na krzesełku i zaczynają wymieniać swoje uwagi na temat mojego wyglądu. Saralah, jest bardzo wysoka, wygląda, jak anorektyczka z bladą karnacją, oraz długimi blond włosami sięgającymi pasa. Daby, to niska kobieta o niebieskiej skórze i peruce zamiast włosów. Sandre, średniego wzrostu mężczyzna, skóra pomarszczona, włosy siwe. Zaczynają wyrywać włoski i inne tego typu rzeczy, w końcu jestem w stanie zera i obserwuje, jak do pomieszczenia wchodzi facet o zielonej burzy loków i wlepionym na twarz uśmiechem. Aż mnie ciarki przechodzą, gdy słyszę jego piskliwy głos.
- Jestem twoim stylistą i będę tworzył dla ciebie stroje, Rosalinko. Nie pytaj skąd wiem, jak masz na imię! - uśmiecha się i wyciąga strój. Buty na obcasie, oraz bluzka zrobione są z sztucznych cegieł, przeźroczysta spódniczka dołączona jest do bluzki i sięga kolan. Jej końcówki zakończone są cegłami zygzakami. Po ubraniu złotej zbroi od szyi do pupy(żeby ochronić nagie ciała przed widzami), zakładam przygotowany strój i oglądam się w lustrze. Kapitolińczykom może się spodobać, jednak ja się wstydzę w tym wyjść! Wzruszam ramionami i odwracam się do mężczyzny.
- Strój ci wyszedł...
- Dziękuje! - mówi aż za głośno. - Strój prezentuje starą specjalizacje waszego dystryktu, cięcie kamienia, górnictwo. Czytałem trochę o was i tam bardzo pospolity jest zawód murarza i wytwórcy ciegeł, a więc strój jest też adekwatny do tego. To pokaże, że jesteś twarda, ciężka do zniszczenia, zwykły młot ciebie nie roztrzaska. Ale pokażemy też twój seksapil, ładne nogi, twarz. Obcasy ciebie przewyższą, być może będziesz wyższa od kolegi z swojego dystryktu. Czyli to też pokaże, że jesteś jeszcze silniejsza. Nawet od płci przeciwnej.
- Fajny pomysł - przyznaje. Naprawdę fajnie to przemyślał! - Miejmy nadzieje, że Kapitolińczycy okażą się tak inteligentni, że to ogarną.
- Spokojnie. Załatwiłem to z Dolorosem, wytłumaczy wszystkim. - puszcza oczko. Schodzimy na dół, do rydwanów, gdzie widzę resztę trybutów. Trybut z mojego dystryktu ma gołe nogi, podobnie do mnie. Szare buty, ceglana bluzka, pół prześwitująca ''spódnica'', a pod nią krótkie szorty, również z cegieł.
Trybuci z Jedynki ubrani są w czarne stroje ozdobione brylantami. Wygląda to ładnie, zapewne ich styliści chcą zaprezentować bogate towary pochodzące z ich dystryktu. Trójka ma bardzo brzydki strój, bo tylko jakieś dyski ułożone na srebrnym stroju. W Czwórce trybuci są syrenami. Wyglądają bardzo ładnie! W Piątce i Szóstce nie ma nic ciekawego. Siódemka przebrana jest za drzewa. Ich nogi ozdabiają korzenie, a reszta ciała to kolorowe liście. Ósemka, Dziewiątka, Dziesiątka nie jest warta uwagi. W Jedenastce dziewczyna ubrana jest za kwiatka, a chłopak sadownika, na bliźniakach prezentuje się to dosyć ładnie. Dwunasty Dystrykt, jak zwykle... górnicy! Wchodzę do drugiego pojazdu, rzeczywiście, jestem wyższa od chłopca z mojego dystryktu, może niewiele, ale zawsze. Powoli rusza powóz Jedynki, kiedy wyjeżdżają zaczynają skandować ich imiona, klaskać. W końcu ruszamy my! Niebo jest ciemne, oświetlone kolorowymi światełkami, księżycem i gwiazdami. Wyobrażam sobie, że niektórymi z nich są zmarli trybuci. Niedługo będzie ich o dwadzieścia trzy więcej. Jedną mogę stać się ja! Mamy podobne brawa, każdy się cieszy, że nas widzi. Pokazują mnie na ekranie. Słyszę słowa, które mówił mi stylista. Teraz płyną one z ust Doloroesa. Macham do zadowolonych Kapitolińczyków, nie uśmiecham się, czasami rzucam krótkie spojrzenie, na któregoś z nich. W końcu powozy się zatrzymują i młody Prezydent Snow zaczyna przemawiać.
- Witajcie w tym pięknym dniu kiedy poznajemy trybutów reprezentujących Dwudzieste Szóste Igrzyska Głodowe! Spędzicie tutaj trzy dni! Potem traficie na arenę, gdzie będzie walczyć na śmierć i życie! Zwycięży tylko jeden, najlepszy! Pamiętajcie, że wszyscy jesteście świetni! Powodzenia i niech los zawsze wam sprzyja! - wrzeszczy. Konie zawracają. Kiedy docieramy na miejsce mentor i opiekunka zaczynają nas komplementować.
- Świetnie wyszliście!
- Tłum was pokochał!
Wchodzimy do windy i jedziemy na drugie piętro. Jestem zmęczona tym wszystkim, mam ochotę iść spać. Kiedy docieramy do środka, widzę dużą jadalnie. Stół jest długi, drewniany, zastawiony. Ściany pomalowane są na niebieski kolor, mój ulubiony! Na nich wisi kilka półek i telewizor. Jest też tutaj kilka gadżetów potrzebnych do poszczególnych rzeczy. Mam nadzieje, że się tutaj połapię! Przypominam sobie, że jutro odbędą się treningi. Muszę postarać się o sojusz z innymi zawodowcami, w końcu chcę wygrać i wrócić do Arona. Niepotrzebnie się zgłaszałam, mogłam o nich pomyśleć. Zachowałam się wręcz egoistycznie! Siadam na krześle i nakładam sobie na talerz trochę sałatki. Nie mam ochoty na nic więcej, zjem to i pójdę spać. Powoli spożywam posiłek, po chwili talerz jest pusty, a ja jestem wolna.
- Idę spać, nastawię sobie budzik - informuje i odchodzę. Otwieram drzwi do swojego pokoju i ujawnia mi się piękny widok. Niebieskie ściany wyglądają jak fale na morzu. Pościel, szafki i inne meble są tego samego koloru. Czuję się, jakbym przebywała na wodzie, pływała. Rzucam się na łóżko, które okazuje się być wodne. Świetnie! Kieruje swoje kroki do łazienki. Wchodzę pod zimny prysznic, krople wody spływają po moim nagim ciele. Szczotkuje zęby i jestem gotowa. Zasypiam na miękkim łożu.
- Miałaś się nie zgłaszać - W ręku bruneta dostrzegam ostrze. - Teraz będę musiał się z tobą pożegnać. - przykłada je do swoich żył. Próbuje go powstrzymać, jednak kiedy się rzucam, przenikam przez jego ciało. Chłopak się cicho śmieje. - Mała, głupia Rose. Po co ci to było? Nie masz pewności, że wygrasz. Będziesz miała mnie na sumieniu. 
Po moich policzkach spływają łzy. Nie chcę go tracić! 
- To nie prawda! - szepczę bardziej do siebie. Wtedy chłopak rozcina żyły. Czerwona ciecz kapie na podłogę, mam ochotę krzyczeć kiedy upada pod moje nogi. Opadam na kolana, próbuje go ratować, jednak jest już za późno...
Budzę się cała zlana potem. Spoglądam na zegarek, jest dopiero czwarta rano. Wstaję z miejsca i piję szklankę wody, nie chce mi się już spać. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Chciałem przeprosić za kolejny krótki rozdział! Szkoda, że nie lubicie głównej bohaterki XD 
No cóż... mam nadzieje, że chociaż poboczni są, jak dla Was fajni! :) Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Aron podrzyna sobie żyły? :O Spokojnie, to tylko sen ;;
    Rose jest głupia Hahahahhahah xd
    Nananananananana nie wiem co napisać ><
    Weny i pozdrawiam
    Nieoficjalna :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten sen. o.o Biedna. :<
    Ogólnie pokaz ciekawy. Mieli super stroje i ci z Czwórki za syreny! ^^
    Jezu ludzie. Kiedy jestem poza domem i nie mam czasu to nagle wszyscy piszą rodziały. ;-; Yay! Jak wrócę to znowu będą pustki. Taak. Zawsze tak mam. I jeszcze te dziwne komputery tutaj. >.> Dobra, bo ja tu marudzę i nic do rozdziału. xD
    Pozdrawiam i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej Ty ją jako tako lubisz :'3 Lubisz syreny?>:D Współczuje! :D Dziękuje za komentarz!

      Usuń

Szablon wykonany przez Lady Spark