wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział V - Szok

Od rana chodzę w sukienkach i szpilkach. Opiekunka nawet nie piśnie, wszystko idzie mi świetnie, a to dzięki długim treningom w Dwójce. Mama od dziecka trenowała ze mną wywiady. Musiałam wyobrażać sobie, że ona jest Caesarem i zadaje pytania, a ja na nie ładnie odpowiadam. To wyglądało trochę dziwnie i kiedy byłam mała to prawie zawsze nie mogłam powstrzymać śmiechu. Chciałabym teraz siedzieć w domu albo spędzać czas z Aronem. Nagle zaczyna boleć mnie brzuch. Bez ostrzeżenia biegnę do toalety i zaczynam wymiotować. O co chodzi? Po chwili wycieram usta i siadam na podłodze. A może... Nie to niemożliwe... Chwytam test ciąży i wykonuje go. Wynik mnie muruje! Jestem... Mam... Dziecko. Jestem w ciąży. Ta myśl ciągle chodzi mi po głowie, chodzę tam i z powrotem. Muszę o tym powiadomić Arona! Przecież to jego dziecko, z nikim innym nie współżyłam. Łzy spływają po mych policzkach, idę do apartamentu Jedynki i otwieram drzwi. Stoi w nich Aron.
- Spotkajmy się na najwyższym balkonie. Za pięć minut. - i odchodzę wciąż załamana. Moim opiekunom należą się jakieś wyjaśnienia, więc wszystko im opowiadam, a oni dają mi dzień wolny. Po kilku minutach wchodzę po schodach na miejsce, gdzie umówiłam się z brunetem. Dołącza do mnie, a wtedy płaczę jeszcze gorzej.
- Co się stało? - mruży oczy, a ja nie umiem powiedzieć ani jednego słowa. Jak to zabrzmi? Uwierzy mi? Wkurzy się? Rzuci? Zamykam oczy. Wdycham i wydycham wcześniej nabrane powietrze.
- J-jestem w ciąży.
Nie mogę określić jego reakcji. Przytula mnie i próbuje uspokoić. Mam motyle w brzuchu, gdy on znajduje się blisko mnie.
- J-ja nie z-zgłaszałabym się, gdybym tylko wiedziała.
Aron zaczyna mnie uspokajać mówiąc różne rzeczy w stylu ''Wszystko będzie dobrze'' i wiele innych. Ale ja nie jestem głupia. Wiem, że na arenie mogę zginąć w każdej chwili. Katlyn pokazała mi, ile mam wrogów. W sojuszu pewnie też za mną nie przepadają. Zresztą... Dwudziestu trzech ludzi chce zabić mnie. Oni chcą wrócić do swoich rodzin. Informuje chłopaka, że muszę iść potrenować i tak też robię. Opiekuni stwierdzają, że dadzą mi dzisiaj spokój, bo i tak świetnie sobie radzę. Jestem im za to ogromnie wdzięczna, teraz chcę być sama, muszę to przemyśleć. Kieruje się do pokoju, w którym od razu rzucam na łóżko. Widzę przez łzy spływające po moich policzkach. Zamykam oczy.
Jestem na arenie. Gonią mnie. Wszyscy trybuci zaczynają za mnąbiec i próbować czymś rzucić. Unikam ich ataków, ale dłużej tak nie pociągnę. Czuję, jak silny wiatr próbuje mnie do nich zepchnąć. Z ziemi wyrastają korzenie, które zmierzają ku mojej nodze. Jęczę cicho i skręcam w prawo, ale tam...
- Wstawaj! Za pięć minut zaczną się wywiady! Silver, ta dziewczyna z Jedynki, uważam, że nie jest zbyt silna, ale warto zobaczyć, jak sobie poradzi na arenie - informuje mnie mentor. Czuję trochę wściekłości, że obraża moją sojuszniczkę, ale ma trochę racji. - Załóż tę sukienkę.
Na łóżku leży kremowa sukienka. Kiedy mężczyzna wychodzi, zakładam ją i stwierdzam, że sięga mi do kolan. Po chwili do pomieszczenia wchodzi stylistka i zaczyna robić mi włosy. Z początku protestuje, bo one są tak idealnie proste, a ona chce mi je tak po prostu zniszczyć. Patrząc na efekt okazuje się, że teraz wyglądam o niebo lepiej.
- Otwarta, twarda, wojownicza, gotowa do walki, urocza. Wszystko jasne? - Upewnia się.
Kiwam tylko głową, bo nic nie wychodzi mi przez pretensje. Gordon ma zwyczajne ciuchy, bo tylko czarny garnitur. Prędko schodzimy na sam dół. Silver już wchodzi na scenę, klaszczą jej, wiwatują. Sam wywiad przebiega gładko i bez problemów. Jej miętowa sukienka ma taką samą długość, jak moja. Dopiero teraz zauważam, jak dziwne jest jej imię. Ale z Jedynki sporo osób ma na imię Pearl, Emerald i takie podobne. 
Gordon wydaje się być groźny i zdeterminowany. Okazuje się prawdą, że jest bratem mojego chłopaka. Biorę oddech i czekam aż brunet zejdzie ze sceny. Wtedy wchodzę tam ja przy podobnych oklaskach.
- Olśniewająca Rose! - wywrzaskuje Doloroes. Całuje mnie w rękę, komplementuje i trochę żartuje. Potem siadam na fotelu, witam się z nim i zaczynamy rozmowę. Nie wiem czego się spodziewać, tak naprawdę to trochę się boję. 
- Walę prosto z mostu - mówi śmiejąc się ze mną i z Kapitolińczykami. - Masz kogoś? Mam na myśli... chłopaka.
Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, spuszczam wzrok, po czym znowu patrzę na komentatora. 
- No jest taki jeden. Jest przystojny, miły... długo wymieniać - Kiedy tylko myślę o Aronie, radość wypełnia mnie od środka.
- Znajduje się w tym budynku? Tutaj?
- To mentor  Jedynki, Aron.
Dziwię się, dlaczego to powiedziałam. Teraz go oskarżą, że będzie wolał utrzymać przy życiu mnie, a nie swoich trybutów. Reszta słów Doloroesa do mnie nie dociera, na chwilę wyłączam się od świata. 
- Czy coś między wami zaszło?
- Ciążą - przełykam ślinę. Staram się nie wzruszyć, wyglądam na silną i nieprzejmującą się tym. Wzdychanie widowni. Muszę odkręcić tą dziwną sytuacje. - Ale nie martwcie się! Wrócę cała i zdrowa!
To trochę ich uspokaja. Są strasznie naiwni, naprawdę nie ma pewności, że wrócę, a jeśli już to na pewno z ranami i z martwym dzieckiem. 
- Tak mi przykro! Ale skoro mówisz, że wrócisz... Przejdziemy na jakiś inny temat?
- Jasne! Trochę zbyt teatralnie! 
Reszta rozmowy jest zabawna, miła i inne takie. Widać, że mnie lubią. Na pewno będę miał sporo sponsorów. 
***
Wysokie, nierówne pustynne góry wznoszą się aż do nieba. Po kilku z nich zsypują się suche kamienie, by po chwili rozwalić się na drobne kawałeczki przy uderzeniu o grunt. Stoimy na metalowych tarczach. Z tyłu, z prawej i lewej strony otaczają nas złączone ze sobą trzy góry. Jedna została została ładnie zburzona i sprzątnięta, prawdopodobnie po to, żebyśmy mieli  większe szanse na ucieczkę lub dostanie się do jeziora. Zaraz za górami widnieje jezioro z pitną wodą, które tylko słyszę, gdy kamyk spada i słychać plusk.
(Wyobraźcie sobie, że trybuci znajdują się w środku tego kręgu)
(Tego, do którego prowadzą te kreski)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W następnym rozdziale odliczanie i rzeź przy Rogu! Jak myślicie, kto zginie? :D Ja jeszcze nie wiem, ale na pewno ktoś. xD Dedyk dla Kole Dżanki i Nieoficjalnej, które mają spoile ^.^ 

2 komentarze:

  1. Po pierwsze. Dzieki za dedyk.
    Juz ciaza nie zaskoczyla, bo na Aronie bylo, ale zal mi Rose. Serio ja polubilam i teraz z ciaza do na arene i wgl.
    Ja nie wiem jak mozesz mi to robic.
    No nic. Przyjemnie sie czytalo itd.
    Pozdrawiam i weny. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedyk *u*
    Pomimo, że mam tyle spoilerów, dalej mam ogromną radochę z czytania :'3
    Ach ten Finnick - mistrz painta, ryli :")
    Ciąża... to już wiedziałam, bo Aron okropnie spoileruje! ><
    ARENA ARENA ARENA <3 Nie mogę się doczekać :3
    Weeeeeeeeeeny :")

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark