piątek, 5 września 2014

Rozdział VIII - Zmiech.

Dzień czwarty Igrzysk. Niewiarygodne, jak to szybko mija... Teraz podróżujemy przez ciężki, nierówny teren. Szukamy osób do zabicia, w końcu wczoraj w ogóle nie było trupów, musimy zaspokoić pragnienie Kapitolińczyków.
- Jak myślicie... Mam szansę u Katlyn? Gdybym ją jakoś... ee... rozkochał, to może, by nas nie ruszyła... - odzywa się po dłuższej ciszy Oscar, a my wybuchamy śmiechem.
- Tam nikogo nie ma. Nie zdziwię się jeśli jesteśmy blisko końca areny - narzeka Dave, a większość z nas kiwa głową. Tylko Oscar, pomysłodawca, wydaje się być niezadowolony z tej aprobaty, ale w końcu i on przytakuje. Przez całą drogę powrotną do jeziora nikt z nas się nie odzywa. Dopiero Silver, już na miejscu, szepcze nam, że jakaś dziewczyna nabiera sobie wodę. Od razu zwracamy głowy w tamtą stronę i rzeczywiście widzimy uciekającą trybutkę. Staramy się ją dogonić, jednak jest już za późno, znika za górami. Gordon przeklina głośno, a ja patrzę na niego z politowaniem.
- Daj spokój. Kapitolińczycy pewnie i tak nie chcą krwi, a kolejne śmierci prowadzą do szybszego rozwiązania sojuszu. - Słońce razi mnie w oczy, więc muszę je mrużyć, żeby kogokolwiek zobaczyć.
- Nie rządź się! Nie jesteś liderką, idiotko! - odgryza się, a ja parskam śmiechem.
- A ty niby jesteś? Bo mi się zdaje, że nie, więc się zamknij z łaski swojej!
Reszta przygląda się naszej kłótni już z kilka minut. Ostra wymiana zdań, ale nie walka. Żeby go zabić muszę jeszcze trochę poczekać. W końcu nie chcę zostać zamordowana przez cały sojusz jeśli odbiorą to jako zdradę.
- Dajcie spokój! - przerywa nam Oscar. - Rose, nie uważaj się za najlepszą, a ty Gordon trochę opanuj agresje.
Niebezpiecznie poruszam wargami. Wkurzył mnie!
Podchodzimy do jeziora, a ja nagle czuję wielką potrzebę popływania w nim. Krople potu spływają po mojej twarzy, już powoli nie daje rady. Muszę jakoś powstrzymać to wielkie ciepło, które może mnie zabić. Chyba wolałabym, gdyby było zimno. Odchodzę kawałek, rozbieram się do bielizny i wskakuje do wody. Od razu nurkuje mając nadzieje, że Aron nie wkurzy się moim zachowaniem. W końcu teraz oglądają mnie wszyscy chłopcy z Panem. Woda jest tak przejrzysta, że widzę wszystko doskonale. Wynurzam się chlapiąc wodą na wszystkie strony. Od razu robi mi się przyjemniej. Jest idealnie! Wypływam na większą głębokość. Czując, że tracę grunt pod nogami, nurkuje. Nagle słyszę przeraźliwy krzyk, więc odwracam się w tamtą stronę i widzę Silver i Carmen wykrzykujące jakieś słowa. Jestem zbyt daleko, żeby je usłyszeć. Wskazują na mnie i... Ych, nic nie rozumiem. Na twarzy Gordona widnieje drwiący uśmiech, zbiera mi się na wymioty. Powoli zaczynam rozumieć. Coś za mną jest. Niepewnie odwracam się, widok mnie przeraża. Olbrzymi krokodyl płynie w moją stronę. Kiedy pierwszy raz tu pływałam, nie było go tu. Może został zbudzony? Och, nad czym ty myślisz Rose! Płynę w stronę swoich sojuszników, jednakże czuję, że to mój głupi koniec. Słyszę plusk, ktoś łapie mnie w pasie i zanosi na sam brzeg. Zmiech, bo któż inny to może być, otwiera paszczę, w którą wbija się strzała blondynki z Pierwszego. Syczy z bólu, a my w końcu jesteśmy bezpieczni. Dziękuje moim wybawcom, rzucam groźne spojrzenie Gordonowi i siadam na ziemi susząc się. Kiedy jestem całkowicie sucha, zakładam swoje ubrania i siadam obok Silver.
- Dlaczego się zgłosiłaś? - pyta niespodziewanie, a mnie to lekko zaskakuje.
- Bo byłam głupia - spuszczam wzrok.
- Ja tego nie zrobiłam, bo mam chorą siostrę. Zespół downa. Ludzie, którzy sobie z tego żartują, denerwują mnie. Oni też są ludźmi, mają uczucia - tłumaczy, a mi się robi smutno. Zgadzam się z nią całkowicie. Każdy jest tak samo wart. Znowu ktoś nie zgłosił się, bo ma dla kogo żyć, a ja też i się zgłosiłam.
- Współczuje - mówię, bo nie mogę nic więcej wykrztusić.
Powoli się ściemnia. Na niebie pojawia się godło Panem, ale żadnych twarzy trybutów. Silver bierze wartę, a my zasypiamy. Tak mija trzeci dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! Rozdział bardzo krótki, ale, jak widzicie nikt nie ginął, więc nie chciałem przedłużać. Na następny mam dużo pomysłów i pojawi się on szybko!

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Pojawi się szybko ? Zajebiście :D ! Dobrze że przyśpieszyłeś bo ten rozdział w innym przypadku dłużył by się ...
      Jestem padnięty ;(, ale ostatkiem sił zaproszę cię do mła na rozdział.
      Bajo :D

      Usuń
  2. Dopiero teraz komentuję, bo mam czas. XD
    Ten krokodyl to ja najpierw takie wtf. Czemu oni tak na nią patrzą itd. Zaskoczyłeś mnie. XD Tak krótki, ale wszystko rozumiem i wybaczam. Eee. Rose ma rację. Jest głupia, że się zgłosiła i też szkoda mi tej dziewczyny.
    Wgl już myślałam, że chcesz Rose zabić tak śmiesznie, przez krokodyla. XD Ciekawie by było. XD Em... dobra, bo ja tu głupoty już plotę.
    Skoro mówisz, że masz dużo pomysłów... Trzymam Cię za słowo, więc mnie nie zawiedź. Wiem gdzie mieszkasz (prawie XD).
    Pozdrawiam, weny i udanego weekendu! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rose płaci i to straszliwie ale za głupotę sie płaci. Dobrze, że sobie to uświadomiła.
    Ciekawie kreujesz bihaterów więc czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Wgl zapomniałam powiedzieć , zę rozdział wyszedł ci Zajebiście!!
    Pozdrawiam i weny!
    Paulla K
    Ps. Nie wiem czy widziałeś u mnie pojawił się nowy, 12 rozdział

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark